"3 lipiec 2020 rok"
Nazywam się Angeles Saramego. Zawsze podejrzewałam,że jestem przeklęta. W dniu moich narodzin doszło do największej katastrofy samochodowej w Buenos Aires od ponad 10 lat. Myślę,że właśnie od tego zaczęła się moja klątwa. Później bywało lepiej i gorzej. Raz z górki,raz pod górkę. Na początku,jako niewinne dziecko,tego nie dostrzegałam. Wszystko zmieniło się kiedy miałam 5 lat.
"16 styczeń 1981 rok"
Szczęśliwa po dniu spędzonym z siostrą na łące wróciłam do domu.
-Mamo! Już jesteśmy!-krzyknęła radośnie Maria
Cisza. Właśnie ona nam odpowiedziała. Później wszystko działo się tak szybko. Mama siedzi w kuchni. Płacze. Pytam co się stało. Jeszcze większe wybuchy łez. Stukot obcasów i słowa cioci Thalii:
-Wasz ojciec jest w szpitalu. Miał udar.
Klinika,tata i jego ostatnie słowa skierowane do mnie:
-Śpiewaj ptaszyno...I walcz o swoje marzenia...
"3 LIPIEC 2020 rok"
To właśnie śmierć taty zasiała we mnie ziarno niepokoju. Zmarł,bo ciężko pracował,by spełnić marzenia. Kilka lat później dowiedziałam się,że siostra mamy- Marina z Meksyku-nie żyje. Teraz myślę o marzeniach. Spełniłam je. I swoje i taty.
***
Nie ma rozdziału,ale jest jednorazówka.
Przepraszam. Nie mam weny na rozdziały :(
Krótko bo chciałam dodać dziś,a jest dość późno :)
Jednorazówka będzie mieć 3-4 części
Następna ukarze się jutro :D
Proszę o komentarze ;)
Sissi <3
Świetna jednorazówa :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D