-A teraz kto kogo oszuka?
-Ja nie nie mam takiego zamiaru...A ty? Znowu mnie oszukasz?
-Nie...Nie dziś...
Przez dłuższą chwilę patrzył na mnie w milczeniu. Chyba przestanę tu przychodzić. Ciągle go spotykam. Mam dość. Chociaż nie. To moje miejsce. Przychodzę tu od dziecka i nie zrezygnuję z tego.
-Czy mam coś na twarzy?!-zawołałam udając oburzoną.
Może jeśli będę nie uprzejma,wulgarna,nie okrzesana to się odczepi i zniechęci?
-Ja się tylko przyglądam pięknej kobiecie.
Znów to zrobił. Zawstydził mnie. Już któryś raz z kolei. Mam wrażenie,że robi to świadomie. Co więcej, to mu chyba sprawia satysfakcję. Tak. Bez wątpienia widok moich czerwonych policzków go satysfakcjonuje.
-Tak...-próbowałam zmienić temat-...Co u siostry?
-Przyjedzie do Buenos Aires w sierpniu. To nasze rodzinne miasto,ale kilka lat po...śmierci taty mama zdecydowała,że przeprowadzimy się do Meksyku. Ja wróciłem 5 lat temu na studia. Bardzo brakowało mi Argentyny.
-A Marina? Nie brakuje jej Buenos Aires?
-Ona...cóż...Lubi tu przebywać,ale za swój dom uważa Meksyk. Rozumiesz...Kiedy się przeprowadzaliśmy miała tylko kilka lat. To tam spędziła większość swojego życia. Mamie po wypadku było ciężko,a w Meksyku miała siostrę i rodziców. Moja mama jest Meksykanką,a tata był Argentyńczykiem. A co u twoich rodziców?
-Pracują. Za tydzień wyjedziemy do Kolumbii,ale to pewnie wiesz od Marii. Mieszka tam siostra taty. On jest Kolumbijczykiem,a mama Hiszpanką. Spotkali się po raz pierwszy właśnie tu-w Argentynie- i uznali to za znak. Zbudowali dom,wzięli ślub i założyli rodzinę. Za swoją ojczyznę uważam Argentynę,chodź wiem,że na prawdę w połowie jestem Hiszpanką,a w połowie Kolumb...-przerwałam dostrzegając jego duże,czekoladowe oczy wpatrzone we mnie.
Zaczął zbliżać twarz do mojej twarzy. Kiedy nasze usta dzieliło kilka milimetrów wyprostowałam się. Nie mogłam. Nie mogłam jej tego zrobić.
-Przepraszam. Nie możemy...
-Ale ja ciebie ko...
-Nie kończ-przerwałam mu-Jesteś z moją siostrą...
Przez chwilę nie odezwał się ani słowem. Wydawało mnie się,że dostrzegłam na jego twarzy cień uśmiechu.
-Przyjaźń?-spytał
-Przyjaźń-odparłam pewnie-Muszę już iść.
-Angeles..-złapał mnie jeszcze za rękę i odwrócił w swoją stronę-Wiec,że nigdy o tobie nie zapomnę...
Po tych słowach poczułam jego ciepłe usta na moich...
* * * )
Witajcie po długiej przerwie ;)
Rozdział jest krótki,ale lepsze to niż nic. Prawda?
Od 25 do 8 jestem na obozie harcerskim. Z tego powodu rozdział się wtedy nie pojawi.
No i Angie nie uniknęła Germana ;)
Rozdział 9-5 komentarzy i nie ma zmiłuj
Pozdrawiam ciepło :D
Sissi
środa, 23 lipca 2014
wtorek, 8 lipca 2014
Rozdział 7
Muzyka. Dla niektórych nuty i puste słowa,dla innych melodia i rymowanki. Dla mnie życie,pasja i spokój. Muzyka to dla mnie rzecz bez której nie potrafiłabym żyć,którą wyrażam emocje i dzięki której odrywam się od okrutnego świata. Muzyka to priorytet w moim życiu i dlatego tak często do niej uciekam.
Siedzę w fotelu i popijając łyk zimnego kakao spoglądam na świat za oknem. Jak zwykle tętnił energią. Tak było zawsze. Nie ważne czy wiosna czy zima. To była taka miejska rutyna. Uwielbiałam ją obserwować. Czasami działo się coś spontanicznego. Na przykład w zeszłym tygodniu byłam świadkiem dość zabawnej sytuacji.
Otóż młoda,zabiegana kobieta szła ulicą odbierając już trzeci z kolei telefon. Roztargniona nie załuważyła idących z naprzeciwka mężczyzn. Wpadła na nich.
-Jak chodzisz!-krzyknęła owa dziewczyna
-Ja! To twoja winn...-urwał-...Ty! Co tu robisz?! Śledzisz mnie?!
-Ciebie! Wolałabym wyjść za Arnolda niż cię śledzić!
-Czemu więc się nie wyprowadzisz?-powiedział trochę ciszej lecz wciąż nerwowo.-Nikt Cię nie lubi Meliso...
-To tak samo mój jak i twój dom! Wiesz co?! Nie znoszę Cię!
-To ja cię nie cierpię!-wykrzyknął i w tym momencie ją pocałował,a ona machała śmiesznie rękami.
Pomyślałam wtedy,że to nawet piękne zakończenie. Zupełnie jak z melodramatu. I właśnie wtedy niejaka Melisa zaczęła okładać obu mężczyzn torebką wrzeszcząc przy tym:
-Jeszcze raz mnie dotkniesz to Cię uduszę!
Z okna salonu sytuacja ta naprawdę wyglądała komicznie.
Dzisiejszego dnia nic ciekawego się nie dzieje. Jestem sama w domu. Maria wyszła gdzieś z Olivią i Paolą*,mama w pracy,a tata w delegacji. Wstaję odstawiam kubek do kuchennego zlewu i chwilę po tym siedzę przy fortepianie. Zaczynam grać,a moja piosenka coraz bardziej mnie się podoba.
Te marchaste sin palabras, cerrando la puerta
Justo cuando te pedia, un poco mas
El miedo te alejo del nido, sin una respuesta
Dejando un corazon herido, dejandome atras
Y ahora me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
A que vuelvas de nuevo aqui
Junto a mi, con tus besos
Es que me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
Necesito tenerte aqui, junto a mi
Sin tu amor no puedo seguir
Entre tus papeles descubri una carta
Solo en lineas apretadas, frases sin razon
Dices que el motivo fue la falta de aire
Si siempre te dejo ser libre, sin una condicion
Y ahora me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
A que vuelvas de nuevo aqui
Junto a mi, con tus besos
Es que me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
Necesito tenerte aqui, junto a mi
Sin tu amor no puedo seguir
Dime que no es verdad, que voy a despertar
Cerca de tu piel, igual que hasta ayer
Porque me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
A que vuelvas de nuevo aqui
Junto a mi, con tus besos
Es que me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
Necesito tenerte aqui, junto a mi
Sin tu amor no puedo seguir
-Piękna piosenka-usłyszałam za plecami
-Maria-no po prostu cudownie. Dlaczego mam takiego pecha?
-Tak siostrzyczko. Powiedz mi lepiej przez co,a raczej kogo tak umierasz z miłości?
-To tylko tytuł ...-dukałam-...bez znaczenia
-Tak,tak...Takich ballad miłosnych nie pisze się bez powodu i uczuć. Kto to?
-Nikt. Jak tam było w kinie? Jak film?-położyłam się na łóżku
-Nie zmieniaj tematu!-położyła się koło mnie
-Daj spokój!-walnęłam ją poduszką
-O ty!-oddała mi
I właśnie tak zaczęła się nasza mała poduszkowa bitwa.
Następny dzień...
Właśnie przystanęłam na ulicy,bo popatrzeć trochę na sklepową wystawę. Były na niej różnorodne przedmioty. W pierwszym oknie duże i małe zegarki,zegary ścienne i takie z kukułką. W drugim dostrzegłam wisiorki,kolczyki,bransoletki. To dosyć drogi jubiler. Trzecie okno było mi dobrze znane. Księgarnia. Często do niej zaglądałam. W następnym dostrzegłam ubrania. Spódnice,bluzki,buty. Wszystkie były piękne,ale tylko jedna sukienka wywarła na mnie wrażenie. Była niebieska,a właściwie granatowa,przed kolano. Z ciasną górą i rozszerzająca się od pasa w dół. Była niezwykła. Kupiła bym ją gdyby nie to że nie miałabym gdzie w niej pójść. W rodzinie nie było planowane żadne wesele,chrzciny,czy jakakolwiek uroczystość. Westchnęłam i ruszyłam dalej. Po kilkunastu minutach doszłam do ławki w moim ulubionym parku. Rozsiadłam się na niej wygodnie. Był ciepły jak na porę roku dzień. Nagle usłyszałam za plecami:
-Witaj Angeles...-nie no znowu on?! Dlaczego?!
Odwróciłam głowę w stronę źródła głosu.
-Cześć. Niesamowite. Znowu Cię tu spotykam.-powiedziałam
-Tak to prawda. Ale ostatnio mnie oszukałaś...-odrzekł powoli.
-A teraz?
Odpowiedziało mi milczenie
-A teraz kto kogo oszuka?....
* * *
No i jest rozdział :D
Opóźniony,ale jest ;)
Wiem,że potworni nudny,ale brak weny mnie wykańcza...
Przepraszam...
Jest aż tak źle...?
Piosenka Angie- "Me muero de amor" Natalia Oreiro
*-przyjaciółki Marii
Nie wiem kiedy next albo jednorazówka,chodzi o dostęp do netu :(
Na obóz jadę 25 lipca,a wracam 9 sierpnia,więc wtedy rozdziału nie będzie na 100%
Co wolicie na następny post? 2 część "W twoich oczach dzień i noc są takie same" czy rozdział?
Next-4 komentarze i nie ma zmiłuj.
Pozdrawiam ;)
Sissi <3
Siedzę w fotelu i popijając łyk zimnego kakao spoglądam na świat za oknem. Jak zwykle tętnił energią. Tak było zawsze. Nie ważne czy wiosna czy zima. To była taka miejska rutyna. Uwielbiałam ją obserwować. Czasami działo się coś spontanicznego. Na przykład w zeszłym tygodniu byłam świadkiem dość zabawnej sytuacji.
Otóż młoda,zabiegana kobieta szła ulicą odbierając już trzeci z kolei telefon. Roztargniona nie załuważyła idących z naprzeciwka mężczyzn. Wpadła na nich.
-Jak chodzisz!-krzyknęła owa dziewczyna
-Ja! To twoja winn...-urwał-...Ty! Co tu robisz?! Śledzisz mnie?!
-Ciebie! Wolałabym wyjść za Arnolda niż cię śledzić!
-Czemu więc się nie wyprowadzisz?-powiedział trochę ciszej lecz wciąż nerwowo.-Nikt Cię nie lubi Meliso...
-To tak samo mój jak i twój dom! Wiesz co?! Nie znoszę Cię!
-To ja cię nie cierpię!-wykrzyknął i w tym momencie ją pocałował,a ona machała śmiesznie rękami.
Pomyślałam wtedy,że to nawet piękne zakończenie. Zupełnie jak z melodramatu. I właśnie wtedy niejaka Melisa zaczęła okładać obu mężczyzn torebką wrzeszcząc przy tym:
-Jeszcze raz mnie dotkniesz to Cię uduszę!
Z okna salonu sytuacja ta naprawdę wyglądała komicznie.
Dzisiejszego dnia nic ciekawego się nie dzieje. Jestem sama w domu. Maria wyszła gdzieś z Olivią i Paolą*,mama w pracy,a tata w delegacji. Wstaję odstawiam kubek do kuchennego zlewu i chwilę po tym siedzę przy fortepianie. Zaczynam grać,a moja piosenka coraz bardziej mnie się podoba.
Te marchaste sin palabras, cerrando la puerta
Justo cuando te pedia, un poco mas
El miedo te alejo del nido, sin una respuesta
Dejando un corazon herido, dejandome atras
Y ahora me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
A que vuelvas de nuevo aqui
Junto a mi, con tus besos
Es que me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
Necesito tenerte aqui, junto a mi
Sin tu amor no puedo seguir
Entre tus papeles descubri una carta
Solo en lineas apretadas, frases sin razon
Dices que el motivo fue la falta de aire
Si siempre te dejo ser libre, sin una condicion
Y ahora me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
A que vuelvas de nuevo aqui
Junto a mi, con tus besos
Es que me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
Necesito tenerte aqui, junto a mi
Sin tu amor no puedo seguir
Dime que no es verdad, que voy a despertar
Cerca de tu piel, igual que hasta ayer
Porque me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
A que vuelvas de nuevo aqui
Junto a mi, con tus besos
Es que me muero de amor si no estas
Me muero y no puedo esperar
Necesito tenerte aqui, junto a mi
Sin tu amor no puedo seguir
-Piękna piosenka-usłyszałam za plecami
-Maria-no po prostu cudownie. Dlaczego mam takiego pecha?
-Tak siostrzyczko. Powiedz mi lepiej przez co,a raczej kogo tak umierasz z miłości?
-To tylko tytuł ...-dukałam-...bez znaczenia
-Tak,tak...Takich ballad miłosnych nie pisze się bez powodu i uczuć. Kto to?
-Nikt. Jak tam było w kinie? Jak film?-położyłam się na łóżku
-Nie zmieniaj tematu!-położyła się koło mnie
-Daj spokój!-walnęłam ją poduszką
-O ty!-oddała mi
I właśnie tak zaczęła się nasza mała poduszkowa bitwa.
Następny dzień...
Właśnie przystanęłam na ulicy,bo popatrzeć trochę na sklepową wystawę. Były na niej różnorodne przedmioty. W pierwszym oknie duże i małe zegarki,zegary ścienne i takie z kukułką. W drugim dostrzegłam wisiorki,kolczyki,bransoletki. To dosyć drogi jubiler. Trzecie okno było mi dobrze znane. Księgarnia. Często do niej zaglądałam. W następnym dostrzegłam ubrania. Spódnice,bluzki,buty. Wszystkie były piękne,ale tylko jedna sukienka wywarła na mnie wrażenie. Była niebieska,a właściwie granatowa,przed kolano. Z ciasną górą i rozszerzająca się od pasa w dół. Była niezwykła. Kupiła bym ją gdyby nie to że nie miałabym gdzie w niej pójść. W rodzinie nie było planowane żadne wesele,chrzciny,czy jakakolwiek uroczystość. Westchnęłam i ruszyłam dalej. Po kilkunastu minutach doszłam do ławki w moim ulubionym parku. Rozsiadłam się na niej wygodnie. Był ciepły jak na porę roku dzień. Nagle usłyszałam za plecami:
-Witaj Angeles...-nie no znowu on?! Dlaczego?!
Odwróciłam głowę w stronę źródła głosu.
-Cześć. Niesamowite. Znowu Cię tu spotykam.-powiedziałam
-Tak to prawda. Ale ostatnio mnie oszukałaś...-odrzekł powoli.
-A teraz?
Odpowiedziało mi milczenie
-A teraz kto kogo oszuka?....
* * *
No i jest rozdział :D
Opóźniony,ale jest ;)
Wiem,że potworni nudny,ale brak weny mnie wykańcza...
Przepraszam...
Jest aż tak źle...?
Piosenka Angie- "Me muero de amor" Natalia Oreiro
*-przyjaciółki Marii
Nie wiem kiedy next albo jednorazówka,chodzi o dostęp do netu :(
Na obóz jadę 25 lipca,a wracam 9 sierpnia,więc wtedy rozdziału nie będzie na 100%
Co wolicie na następny post? 2 część "W twoich oczach dzień i noc są takie same" czy rozdział?
Next-4 komentarze i nie ma zmiłuj.
Pozdrawiam ;)
Sissi <3
piątek, 4 lipca 2014
Jeżeli chodzi o rozdział...\
Jeżeli chodzi o rozdział to.....Może pojawić się w poniedziałek. Może. To zależy od was. Pod poprzednim postem czyli jednorazówką miały być 4 komentarze. Jest jeden. To nie fajne uczucie. Zaglądam z nadzieją na wasze opinie a tu co? 1 kom. Rozdział (nie 2. cz. jednorazówki) jest napisany i w poniedziałek(będę mieć dostęp do dobrego netu) może być opublikowany ale musicie spełnić warunki. Do niedzielnego wieczoru pod "W twoich oczach dzień i noc są takie same" muszą być 4 komentarze. To nie dużo. Proszę :D
Myślałam o jakimś konkursie,ale puki co jest was za mało :(
Pamiętajcie - 4 komy
PS. Może być więcej ;)
Sissi <3
Myślałam o jakimś konkursie,ale puki co jest was za mało :(
Pamiętajcie - 4 komy
PS. Może być więcej ;)
Sissi <3
wtorek, 1 lipca 2014
Jednorazówka "W twoich oczach dzień i noc są takie same..."
Info:
Akcja tego opowiadania dzieje się w latach 80
Do napisania tej jednorazówki zainspirowała mnie telenowela pt. "Esmeralda"
Mężczyzna ubrany w białą koszulę,czarną kamizelkę i drogie spodnie spaceruje po swej posiadłości. Ranczo jest duże więc ma co robić. Zawsze lubił tu przebywać. Niestety jest to jedna z niewielu rzeczy jakich los mu poskąpił. Na pierwszy rzut oka miał wszystko. Wywodził się z dobrego,bogatego domu,miał rodzinę,ukończone studia medyczne. Był jedynym spadkobiercom swojego ojca i matki. Wszystko co należało do rodziny-ogromny dom w stolicy,firma,pieniądze,słynne ranczo-cassa grande-,na którym się znajdował i nazwisko rogowe-w przyszłości mają należeć do niego. To on ma zostać "Przyszłym Panem Castillo". Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Ponieważ niezwykle piękna,dobra,ale i chorobliwa kobieta imieniem Blanka,żona Federico Castillo,przed 23 laty urodziła właśnie jego. Zdrowego chłopca,Germana Castillo,na którego tak bardzo czekał pan domu i z którego później był tak bardzo dumny.
Ale czy na pewno to wszystko należało się właśnie jemu?
Drobna,dwudziestotrzyletnia kobieta siedziała na maleńkiej łące przy wodospadzie. Nasłuchiwała odgłosów,które wydaje woda i las. Wąchała kwiaty. Dotykała ziemi. Uwielbiała to robić i choć każde to odczucie było jej już dobrze znane to kochała przeżywać je na nowo. W oczach Angeles dzień i noc są takie same. Dobrze rozwinięte zmysły starały się zastąpić brak jednego z nich. Wychowywała się tu. Do dziecka znała las,łąkę,swoją chatę,drogę do miasta i ludzi. Dlatego właśnie po swoim terytorium potrafiła bezbłędnie się poruszać,a nawet biegać. Mimo swojego kalectwa była szczęśliwa. Miała prawie wszystko czego potrzebowała do życia. Dach nad głową,strawę,swoje rośliny i zwierzęta,przyjaciół. Nigdy nie poznała swoich rodziców,ale ma cudowną opiekunkę-Domingę. To właśnie ona od małego zajmowała się chorą i w dodatku nie swoją córką. Czy Angie o tym wiedziała? Oczywiście,że tak. Była wdzięczna kobiecie,która pomogła jej przyjść na świat,a później dała jej całą swoją miłość. Żyły ubogo,ale nie jednej,ani drugiej to nie przeszkadzało. Pytanie brzmi tylko co by się stało gdyby to wszystko okazało się kłamstwem? Wybrykiem losy i ludzkim błędem? Zwykłą pomyłką? Co gdyby w przeszłości doszło do tragedii? Gdyby jej ojciec wcale nie zginął w pracy,a matka przy porodzie? Gdyby wcale nie była biedna? Gdyby okazało się,że jest córką bogatego i szanowanego biznesmena?
-Synu!-słyszę- Dopiero przyjechaliśmy,a ty już idziesz na polowanie?
-Mamo przecież wiesz że to sport. Taka rozrywka.
-Ładna mi rozrywka. To barbarzyństwo zabijać zwierzęta.
-Ale o to w tym chodzi...Niech Ci będzie. Obiecuję,że spróbuję nie polować więcej niż raz na tydzień.
-Skoro przyrzekasz.-uśmiechnęła się ciepło-Idź już i wróć na obiad.
Wziąłem strzelbę,przebrałem się i już miałem wyjść,kiedy usłyszałem:
-Uważaj na złodziei. Pełno ich tu. Dziś też ukradli trochę truskawek.
-Dobrze tato. Wrócę na obiad. Pa.
Truskawki. Dlaczego wszyscy się ich czepiają? I tak wszystkich nie zjemy,więc co się stanie jeżeli ludzie kilka zerwą? Przecież nie zbiedniejemy od tego?
Widzę ptaka. Strzelam w jego kierunku i nagle słyszę krzyk. Okrzyk przerażenia. Kieruję się ku jego źródła. Ścieżka,lasek i już. Znajduję się na polance z wodospadem. Tak tu ładnie. Woda,kwiaty,skały,drzewa. Moment...Co z właścicielem krzyczącego głosu? Odwracam się gwałtownie,a moim oczom ukazuje się drobna blondynka. Patrzy w moim kierunku,ale tak dziwnie. Dlaczego krzyczała? Nim zdążyłem zadać to pytanie dostrzegłem czerwone owoce w jej rękach. Tryskawki. I nim się obejrzałem z moich ust wypadło:
-Chyba znalazłem złodziejkę tryskawek...!
Kilka minut wcześniej...
-Angie! Księżniczko! Przyniosłem ci coś!
-Co to?-spytałam radośnie.
-Są pyszne,czerwone...'
-Truskawki?
-Tak...!!!
-Kupiłeś je dla mnie?
-Nie kupiłem...Zerwałem w ogrodzie państwa...-mówił powoli mój przyjaciel
-To kradzież,a kraść nie wolno.-stwierdziłam
-Ale królewno...To tylko kilka owoców...Mają ich mnóstwo,a ty jesteś taka dobra i Ci się należą.
-No już dobrze Leon*. Spróbuję. Na pewno są słodziutkie.
-Tak, właśnie takie są.
Rozkoszowałam się smakiem truskawek,gdy usłyszałam przeraźliwy huk.
-Leon co się dzieje?
Odpowiadała mi cisza. Co się stało? Do moich uszu dobiegł szmer jednak nikt się nie odezwał. Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam:
-Chyba znalazłem złodziejkę truskawek...
Bałam się. Miałam gęsią skórkę,a ze zdenerwowania zgniotłam na miazgę i pogubiłam wszystkie trzymane w rękach truskawki...
* * *
Witam!
Mam mało czasu i słaby internet,dlatego nie wiem kiedy rozdział lub następna część jednorazówki. Jest szansa,że może w poniedziałek,ale raczej bardzo mała :(
Jak wam się podoba opowiadanie?
Jak już mówiłam jest oparte na telenoweli "Esmeralda" ;)
Zaglądajcie do zakładki :D
Next- 4 komentarze :)
To nie dużo...dacie rade :P
Do zobaczenia i miłych wakacji :D
Sissi <3
Akcja tego opowiadania dzieje się w latach 80
Do napisania tej jednorazówki zainspirowała mnie telenowela pt. "Esmeralda"
Mężczyzna ubrany w białą koszulę,czarną kamizelkę i drogie spodnie spaceruje po swej posiadłości. Ranczo jest duże więc ma co robić. Zawsze lubił tu przebywać. Niestety jest to jedna z niewielu rzeczy jakich los mu poskąpił. Na pierwszy rzut oka miał wszystko. Wywodził się z dobrego,bogatego domu,miał rodzinę,ukończone studia medyczne. Był jedynym spadkobiercom swojego ojca i matki. Wszystko co należało do rodziny-ogromny dom w stolicy,firma,pieniądze,słynne ranczo-cassa grande-,na którym się znajdował i nazwisko rogowe-w przyszłości mają należeć do niego. To on ma zostać "Przyszłym Panem Castillo". Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Ponieważ niezwykle piękna,dobra,ale i chorobliwa kobieta imieniem Blanka,żona Federico Castillo,przed 23 laty urodziła właśnie jego. Zdrowego chłopca,Germana Castillo,na którego tak bardzo czekał pan domu i z którego później był tak bardzo dumny.
Ale czy na pewno to wszystko należało się właśnie jemu?
Drobna,dwudziestotrzyletnia kobieta siedziała na maleńkiej łące przy wodospadzie. Nasłuchiwała odgłosów,które wydaje woda i las. Wąchała kwiaty. Dotykała ziemi. Uwielbiała to robić i choć każde to odczucie było jej już dobrze znane to kochała przeżywać je na nowo. W oczach Angeles dzień i noc są takie same. Dobrze rozwinięte zmysły starały się zastąpić brak jednego z nich. Wychowywała się tu. Do dziecka znała las,łąkę,swoją chatę,drogę do miasta i ludzi. Dlatego właśnie po swoim terytorium potrafiła bezbłędnie się poruszać,a nawet biegać. Mimo swojego kalectwa była szczęśliwa. Miała prawie wszystko czego potrzebowała do życia. Dach nad głową,strawę,swoje rośliny i zwierzęta,przyjaciół. Nigdy nie poznała swoich rodziców,ale ma cudowną opiekunkę-Domingę. To właśnie ona od małego zajmowała się chorą i w dodatku nie swoją córką. Czy Angie o tym wiedziała? Oczywiście,że tak. Była wdzięczna kobiecie,która pomogła jej przyjść na świat,a później dała jej całą swoją miłość. Żyły ubogo,ale nie jednej,ani drugiej to nie przeszkadzało. Pytanie brzmi tylko co by się stało gdyby to wszystko okazało się kłamstwem? Wybrykiem losy i ludzkim błędem? Zwykłą pomyłką? Co gdyby w przeszłości doszło do tragedii? Gdyby jej ojciec wcale nie zginął w pracy,a matka przy porodzie? Gdyby wcale nie była biedna? Gdyby okazało się,że jest córką bogatego i szanowanego biznesmena?
-Synu!-słyszę- Dopiero przyjechaliśmy,a ty już idziesz na polowanie?
-Mamo przecież wiesz że to sport. Taka rozrywka.
-Ładna mi rozrywka. To barbarzyństwo zabijać zwierzęta.
-Ale o to w tym chodzi...Niech Ci będzie. Obiecuję,że spróbuję nie polować więcej niż raz na tydzień.
-Skoro przyrzekasz.-uśmiechnęła się ciepło-Idź już i wróć na obiad.
Wziąłem strzelbę,przebrałem się i już miałem wyjść,kiedy usłyszałem:
-Uważaj na złodziei. Pełno ich tu. Dziś też ukradli trochę truskawek.
-Dobrze tato. Wrócę na obiad. Pa.
Truskawki. Dlaczego wszyscy się ich czepiają? I tak wszystkich nie zjemy,więc co się stanie jeżeli ludzie kilka zerwą? Przecież nie zbiedniejemy od tego?
Widzę ptaka. Strzelam w jego kierunku i nagle słyszę krzyk. Okrzyk przerażenia. Kieruję się ku jego źródła. Ścieżka,lasek i już. Znajduję się na polance z wodospadem. Tak tu ładnie. Woda,kwiaty,skały,drzewa. Moment...Co z właścicielem krzyczącego głosu? Odwracam się gwałtownie,a moim oczom ukazuje się drobna blondynka. Patrzy w moim kierunku,ale tak dziwnie. Dlaczego krzyczała? Nim zdążyłem zadać to pytanie dostrzegłem czerwone owoce w jej rękach. Tryskawki. I nim się obejrzałem z moich ust wypadło:
-Chyba znalazłem złodziejkę tryskawek...!
Kilka minut wcześniej...
-Angie! Księżniczko! Przyniosłem ci coś!
-Co to?-spytałam radośnie.
-Są pyszne,czerwone...'
-Truskawki?
-Tak...!!!
-Kupiłeś je dla mnie?
-Nie kupiłem...Zerwałem w ogrodzie państwa...-mówił powoli mój przyjaciel
-To kradzież,a kraść nie wolno.-stwierdziłam
-Ale królewno...To tylko kilka owoców...Mają ich mnóstwo,a ty jesteś taka dobra i Ci się należą.
-No już dobrze Leon*. Spróbuję. Na pewno są słodziutkie.
-Tak, właśnie takie są.
Rozkoszowałam się smakiem truskawek,gdy usłyszałam przeraźliwy huk.
-Leon co się dzieje?
Odpowiadała mi cisza. Co się stało? Do moich uszu dobiegł szmer jednak nikt się nie odezwał. Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam:
-Chyba znalazłem złodziejkę truskawek...
Bałam się. Miałam gęsią skórkę,a ze zdenerwowania zgniotłam na miazgę i pogubiłam wszystkie trzymane w rękach truskawki...
* * *
Witam!
Mam mało czasu i słaby internet,dlatego nie wiem kiedy rozdział lub następna część jednorazówki. Jest szansa,że może w poniedziałek,ale raczej bardzo mała :(
Jak wam się podoba opowiadanie?
Jak już mówiłam jest oparte na telenoweli "Esmeralda" ;)
Zaglądajcie do zakładki :D
Next- 4 komentarze :)
To nie dużo...dacie rade :P
Do zobaczenia i miłych wakacji :D
Sissi <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)