piątek, 27 czerwca 2014
sobota, 21 czerwca 2014
Jednorazówka "Klątwa" cz.III
"3 lipca 2020 rok"
Śmierć bliskich to straszne uczucie. Szczególnie jeśli odczuwa się je tak często. Myślałam wtedy,że życie się na mnie uwzięło. Że chce mi wszystko zabrać. Teraz jest inaczej. Teraz myślę inaczej. Przecież los dał mi wiele. Męża,dzieci,wymarzoną restaurację i debiut muzyczny. Można zazdrości mi,że wszystko mam,czego chcę. Ale cóż kiedy ja więcej chcę?
"8 październik 2017 rok"
-Jak chodzisz!-krzyknął jakiś mężczyzna
Nie zważając na jego słowa szłam dalej.Śpieszyłam się. Moim celem było dostać się do szpitala "Matki Teresy" w Buenos Aires. Jadę tam z powodu Annabeth. Zadzwonili ze szkoły. Zemdlała.
* * *
-Doktorze co jej jest?
-To białaczka. Zostało jej sześć miesięcy życia. Przykro mi.
* * *
-Jak się czujesz?
-Lepiej. Mamo co mi jest?
-To...to...bi...-nie mogłam tego powiedzieć-...To białaczka.
Pół roku później...
Odeszła. Moja mała córeczka. Już nie spojrzę w jej niebieskie oczęta. Nie pogłaszczę jej bo blond czuprynie,którą tak często upinała w różnorodne warkocze i kłosy. Przegrała walkę. Jestem zrozpaczona.
"4 listopada 2018 rok"
-Za dużo pracujesz kochanie.-powiedziałam przytulając męża
-Nie przesadzaj. Praca to oderwanie od śmierci córki.
* * *
-Co z nim doktorze?-spytałam obejmując Violę
-Miał zawał. Czy robił coś stresującego?
-Przez ostatnie pół roku harował jak wół.
-To wszystko wyjaśnia. Przykro mi,ale nie udało nam się go uratować.
"11 sierpnia 2019 rok"
-Mamo jestem w ciąży...Thomas mnie zostawił...-wyznała cicho Violetta
"15 kwiecień 2020 rok"
Z sali porodowej wyszedł lekarz.
-Panienka Violetta urodziła córkę. Niestety obrażenia po wypadku są ciężkie. Odejdzie tej nocy.
* * *
-Córeczko będzie dobrze. To cud,że masz zdrowe dziecko.
-Tak daj jej na imię. Milagros czyli cud. Zaopiekujesz się nią?
-Oczywiście.
-Opowiedz jej kiedyś o mnie-powiedziała i odeszła...
"30 czerwca 2020 rok"
Dym. Płomienie. I ten potworny jazgot wozów strażackich.
-Gdzie jest Mili?!
-Spokojnie. Wszyscy którzy byli w środku zginęli.
-Nie!-padłam na kolana-Nie ona! Wyszłam tylko na godzinę! Niania miała się nią opiekować! Milagros wróć do mnie!
"3 lipca 2020 rok"
2 godziny wcześniej....
Załatwiłam wszystko związane z pogrzebem. Nie miałam już dla kogo żyć. Spojrzałam ostatni raz na nagrobki mojej rodziny.
-Już niedługo się spotkamy...
Teraz...
Zawsze myślałam,że jestem przeklęta. Teraz wiem,że w życiu zaznałam wszystkiego. Radości i smutku. Miałam rodzinę,spełnione marzenia. Byłam szczęśliwa. Przecież nie ma radości bez smutku. Bóg tak planuje życie by było dobrze. Taki jest los-przewrotny. Skoro miałam w życiu wszystko to znaczy,że nie powinnam czuć się pokrzywdzona. Zrozumiałam. Zrozumiałam to co miałam zrozumieć.
-To nie klątwa,to plany Boga,przeznaczenie,równowaga.-powiedziała i skoczyła.
* * *
Ostatnia część jednorazówki za nami ;)
Historia miała pokazać,że życie nie zawsze jest sprawiedliwe i trzeba umieć dostrzec szczęście.
Mnie się podoba :D
Jak w poprzednim poście mówię,że nie wiem kiedy rozdział.
Mam pomysł na jednorazówkę ;)
Chcecie?
Proszę komentujcie :P
Next za 3 komy
Nie podoba mnie się że jednorazówkę skomentowała tylko jedna osoba ;(
Na serio i bez żartów-Next za 3 komentarze
Pozdrawiam :D
Sissi <3
Śmierć bliskich to straszne uczucie. Szczególnie jeśli odczuwa się je tak często. Myślałam wtedy,że życie się na mnie uwzięło. Że chce mi wszystko zabrać. Teraz jest inaczej. Teraz myślę inaczej. Przecież los dał mi wiele. Męża,dzieci,wymarzoną restaurację i debiut muzyczny. Można zazdrości mi,że wszystko mam,czego chcę. Ale cóż kiedy ja więcej chcę?
"8 październik 2017 rok"
-Jak chodzisz!-krzyknął jakiś mężczyzna
Nie zważając na jego słowa szłam dalej.Śpieszyłam się. Moim celem było dostać się do szpitala "Matki Teresy" w Buenos Aires. Jadę tam z powodu Annabeth. Zadzwonili ze szkoły. Zemdlała.
* * *
-Doktorze co jej jest?
-To białaczka. Zostało jej sześć miesięcy życia. Przykro mi.
* * *
-Jak się czujesz?
-Lepiej. Mamo co mi jest?
-To...to...bi...-nie mogłam tego powiedzieć-...To białaczka.
Pół roku później...
Odeszła. Moja mała córeczka. Już nie spojrzę w jej niebieskie oczęta. Nie pogłaszczę jej bo blond czuprynie,którą tak często upinała w różnorodne warkocze i kłosy. Przegrała walkę. Jestem zrozpaczona.
"4 listopada 2018 rok"
-Za dużo pracujesz kochanie.-powiedziałam przytulając męża
-Nie przesadzaj. Praca to oderwanie od śmierci córki.
* * *
-Co z nim doktorze?-spytałam obejmując Violę
-Miał zawał. Czy robił coś stresującego?
-Przez ostatnie pół roku harował jak wół.
-To wszystko wyjaśnia. Przykro mi,ale nie udało nam się go uratować.
"11 sierpnia 2019 rok"
-Mamo jestem w ciąży...Thomas mnie zostawił...-wyznała cicho Violetta
"15 kwiecień 2020 rok"
Z sali porodowej wyszedł lekarz.
-Panienka Violetta urodziła córkę. Niestety obrażenia po wypadku są ciężkie. Odejdzie tej nocy.
* * *
-Córeczko będzie dobrze. To cud,że masz zdrowe dziecko.
-Tak daj jej na imię. Milagros czyli cud. Zaopiekujesz się nią?
-Oczywiście.
-Opowiedz jej kiedyś o mnie-powiedziała i odeszła...
"30 czerwca 2020 rok"
Dym. Płomienie. I ten potworny jazgot wozów strażackich.
-Gdzie jest Mili?!
-Spokojnie. Wszyscy którzy byli w środku zginęli.
-Nie!-padłam na kolana-Nie ona! Wyszłam tylko na godzinę! Niania miała się nią opiekować! Milagros wróć do mnie!
"3 lipca 2020 rok"
2 godziny wcześniej....
Załatwiłam wszystko związane z pogrzebem. Nie miałam już dla kogo żyć. Spojrzałam ostatni raz na nagrobki mojej rodziny.
-Już niedługo się spotkamy...
Teraz...
Zawsze myślałam,że jestem przeklęta. Teraz wiem,że w życiu zaznałam wszystkiego. Radości i smutku. Miałam rodzinę,spełnione marzenia. Byłam szczęśliwa. Przecież nie ma radości bez smutku. Bóg tak planuje życie by było dobrze. Taki jest los-przewrotny. Skoro miałam w życiu wszystko to znaczy,że nie powinnam czuć się pokrzywdzona. Zrozumiałam. Zrozumiałam to co miałam zrozumieć.
-To nie klątwa,to plany Boga,przeznaczenie,równowaga.-powiedziała i skoczyła.
* * *
Ostatnia część jednorazówki za nami ;)
Historia miała pokazać,że życie nie zawsze jest sprawiedliwe i trzeba umieć dostrzec szczęście.
Mnie się podoba :D
Jak w poprzednim poście mówię,że nie wiem kiedy rozdział.
Mam pomysł na jednorazówkę ;)
Chcecie?
Proszę komentujcie :P
Next za 3 komy
Nie podoba mnie się że jednorazówkę skomentowała tylko jedna osoba ;(
Na serio i bez żartów-Next za 3 komentarze
Pozdrawiam :D
Sissi <3
Pierwszy 1000 ;)
Wczoraj w okolicach 19.00 wybiło 1000 wyświetleń!
To cudowne że jest was tak dużo!
Bardzo dziękuję wszystkim,którzy poświęcają czas na moje wypociny
Przepraszam za brak rozdziału,ale jakoś nie potrafię go skończyć (czyt.zacząć)
Jednorazówka jest już skończona,ale komentarze pod rozdziałem wskazuję że jej nie chcecie ;(
Miały być 4 jest 1 :(
Ostatnio mam wenę na one party ;)
Jeżeli nie uda mnie się skończyć rozdział w tym tygodniu,to wstawię jeszcze jedną.
W weekend nie ma mnie w Łodzi,ponieważ jadę na biwak.
Jeżeli chodzi o wakacje to może być problem z rozdziałami.
Lato spędzam na działce bez netu, na obozie i nad morzem.
Kiedy tylko będę w Łodzi postaram się dodawać rozdziały.
Jeszcze raz dziękuję i proszę o komentarze ;)
Sissi <3
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Jednorazówka "Klątwa" cz.II
"8 maja 2000 rok"
Maria-moja nieodpowiedzialna siostra. Sprawiająca problemy narkomanka. Moja przyjaciółka. Czarna owca w rodzinie...Nie żyje. Zmarła przy porodzie. Najpierw prowadzała się z moim obecnym narzeczonym-Germanem,zaszła z nim w ciążę, a później zostawiła go dla jeszcze bogatszego typa. To cud,że urodziła zdrową córkę. Ja i German zaopiekujemy się nią. Stworzymy Violi-bo tak daliśmy jej na imię-prawdziwy dom. To pocieszenie. Maria nie żyje,ale dała komuś życie.
"3 lipiec 2020 rok"
Wtedy mimo smutku potrafiłam się uśmiechać. Teraz nie potrafię. Idę w nocy przez miasto i nie potrafię powiedzieć "Będzie dobrze".Chciałam spędzić resztę życia z Germanem i Violettą. Chciałam spełniać marzenia. Nie wiedziałam jeszcze ile dobra i zła zgotuje mi przewrotny los.
"27 czerwiec 2001 rok"
-German! Chodź tu na moment!-zawołałam
-Tak kochanie. Coś się stało?
-Muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego.
-Słucham uważnie.
-Nasza rodzina się powiększy...-powiedziałam i położyłam jego dłoń na moim,jeszcze płaskim,brzuchu.
"13 kwiecień 2005 rok"
Jestem żoną cudownego mężczyzny i matką dwóch córek. Pięcioletniej Violetty i trzyletniej Annabeth [czyt.Anabef]. Dziś piątek,więc idę z dziewczynkami do parku. Nie pracuję w piątki i niedzielę,bo przecież restauracja nie jest najważniejsza. W trakcie gry w piłkę z Violą i An słyszę dźwięk telefonu.
-Halo?
-Dzień Dobry. Dzwonię z policji. Czy rozmawiam z panią Angeles Saramego Castillo?
-Przy telefonie.
-Z przykrością zawiadamiam panią, że pani matka zginęła w katastrofie lotniczej. Przykro mi....
* * *
Cześć!
Przepraszam,że posta nie było w niedzielę,ale się nie wyrobiłam.
Część druga jest troszkę dłuższa od pierwszej ;)
Mam nadzieję,że się spodoba :D
Aby ukazała się III część pod tą musi być minimum 4 komentarze ;P
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania :D
Sissi <3
Maria-moja nieodpowiedzialna siostra. Sprawiająca problemy narkomanka. Moja przyjaciółka. Czarna owca w rodzinie...Nie żyje. Zmarła przy porodzie. Najpierw prowadzała się z moim obecnym narzeczonym-Germanem,zaszła z nim w ciążę, a później zostawiła go dla jeszcze bogatszego typa. To cud,że urodziła zdrową córkę. Ja i German zaopiekujemy się nią. Stworzymy Violi-bo tak daliśmy jej na imię-prawdziwy dom. To pocieszenie. Maria nie żyje,ale dała komuś życie.
"3 lipiec 2020 rok"
Wtedy mimo smutku potrafiłam się uśmiechać. Teraz nie potrafię. Idę w nocy przez miasto i nie potrafię powiedzieć "Będzie dobrze".Chciałam spędzić resztę życia z Germanem i Violettą. Chciałam spełniać marzenia. Nie wiedziałam jeszcze ile dobra i zła zgotuje mi przewrotny los.
"27 czerwiec 2001 rok"
-German! Chodź tu na moment!-zawołałam
-Tak kochanie. Coś się stało?
-Muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego.
-Słucham uważnie.
-Nasza rodzina się powiększy...-powiedziałam i położyłam jego dłoń na moim,jeszcze płaskim,brzuchu.
"13 kwiecień 2005 rok"
Jestem żoną cudownego mężczyzny i matką dwóch córek. Pięcioletniej Violetty i trzyletniej Annabeth [czyt.Anabef]. Dziś piątek,więc idę z dziewczynkami do parku. Nie pracuję w piątki i niedzielę,bo przecież restauracja nie jest najważniejsza. W trakcie gry w piłkę z Violą i An słyszę dźwięk telefonu.
-Halo?
-Dzień Dobry. Dzwonię z policji. Czy rozmawiam z panią Angeles Saramego Castillo?
-Przy telefonie.
-Z przykrością zawiadamiam panią, że pani matka zginęła w katastrofie lotniczej. Przykro mi....
* * *
Cześć!
Przepraszam,że posta nie było w niedzielę,ale się nie wyrobiłam.
Część druga jest troszkę dłuższa od pierwszej ;)
Mam nadzieję,że się spodoba :D
Aby ukazała się III część pod tą musi być minimum 4 komentarze ;P
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania :D
Sissi <3
sobota, 14 czerwca 2014
Jednorazówka "Klątwa" cz.1
"Śmierć. Tragedia czy ulga? Przekleństwo czy zbawienie? Kara czy przywilej"
"3 lipiec 2020 rok"
Nazywam się Angeles Saramego. Zawsze podejrzewałam,że jestem przeklęta. W dniu moich narodzin doszło do największej katastrofy samochodowej w Buenos Aires od ponad 10 lat. Myślę,że właśnie od tego zaczęła się moja klątwa. Później bywało lepiej i gorzej. Raz z górki,raz pod górkę. Na początku,jako niewinne dziecko,tego nie dostrzegałam. Wszystko zmieniło się kiedy miałam 5 lat.
"16 styczeń 1981 rok"
Szczęśliwa po dniu spędzonym z siostrą na łące wróciłam do domu.
-Mamo! Już jesteśmy!-krzyknęła radośnie Maria
Cisza. Właśnie ona nam odpowiedziała. Później wszystko działo się tak szybko. Mama siedzi w kuchni. Płacze. Pytam co się stało. Jeszcze większe wybuchy łez. Stukot obcasów i słowa cioci Thalii:
-Wasz ojciec jest w szpitalu. Miał udar.
Klinika,tata i jego ostatnie słowa skierowane do mnie:
-Śpiewaj ptaszyno...I walcz o swoje marzenia...
"3 LIPIEC 2020 rok"
To właśnie śmierć taty zasiała we mnie ziarno niepokoju. Zmarł,bo ciężko pracował,by spełnić marzenia. Kilka lat później dowiedziałam się,że siostra mamy- Marina z Meksyku-nie żyje. Teraz myślę o marzeniach. Spełniłam je. I swoje i taty.
***
Nie ma rozdziału,ale jest jednorazówka.
Przepraszam. Nie mam weny na rozdziały :(
Krótko bo chciałam dodać dziś,a jest dość późno :)
Jednorazówka będzie mieć 3-4 części
Następna ukarze się jutro :D
Proszę o komentarze ;)
Sissi <3
"3 lipiec 2020 rok"
Nazywam się Angeles Saramego. Zawsze podejrzewałam,że jestem przeklęta. W dniu moich narodzin doszło do największej katastrofy samochodowej w Buenos Aires od ponad 10 lat. Myślę,że właśnie od tego zaczęła się moja klątwa. Później bywało lepiej i gorzej. Raz z górki,raz pod górkę. Na początku,jako niewinne dziecko,tego nie dostrzegałam. Wszystko zmieniło się kiedy miałam 5 lat.
"16 styczeń 1981 rok"
Szczęśliwa po dniu spędzonym z siostrą na łące wróciłam do domu.
-Mamo! Już jesteśmy!-krzyknęła radośnie Maria
Cisza. Właśnie ona nam odpowiedziała. Później wszystko działo się tak szybko. Mama siedzi w kuchni. Płacze. Pytam co się stało. Jeszcze większe wybuchy łez. Stukot obcasów i słowa cioci Thalii:
-Wasz ojciec jest w szpitalu. Miał udar.
Klinika,tata i jego ostatnie słowa skierowane do mnie:
-Śpiewaj ptaszyno...I walcz o swoje marzenia...
"3 LIPIEC 2020 rok"
To właśnie śmierć taty zasiała we mnie ziarno niepokoju. Zmarł,bo ciężko pracował,by spełnić marzenia. Kilka lat później dowiedziałam się,że siostra mamy- Marina z Meksyku-nie żyje. Teraz myślę o marzeniach. Spełniłam je. I swoje i taty.
***
Nie ma rozdziału,ale jest jednorazówka.
Przepraszam. Nie mam weny na rozdziały :(
Krótko bo chciałam dodać dziś,a jest dość późno :)
Jednorazówka będzie mieć 3-4 części
Następna ukarze się jutro :D
Proszę o komentarze ;)
Sissi <3
niedziela, 1 czerwca 2014
Rozdział 6 "
-Puść mnie...Muszę iść...
-Miłość jak cień ucieka, gdy za nią kto goni. Ucieka, gdy ją ścigasz. Gdy uciekasz goni...
Kobieta stała przez chwilę osłupiała. W końcu powiedziała:
-Ten wiersz...Też go znam...
-To niesamowite...To znak...
Patrzyli sobie w oczy bardzo długo,a ich twarze dzieliła coraz mniejsza odległość. Gdzie byli myślami? Kto wie? Może w magicznej krainie zwanej Upendi?*Może w obłokach? A może po prostu nie myśleli? Może nie chcieli? Ich usta dzieliła odległość zaledwie 3 milimetrów. I w momencie kiedy mieli się jej pozbyć poczuli....szturchnięcie.
-Przepraszam bardzo! To wypadek! -powiedziała starsza kobieta,której zakupy na młodych ludzi. German natychmiast zareagował
- Nic się nie stało. Pomogę pani.
Zawstydzona Angeles odeszła od ławki rzucając tylko krótkie-do widzenia.
* * *
Młoda dziewczyna w błękitnej sukience siedziała pod drzewem w ogrodzie czytając książkę. Nie wychodziło jej to jednak zbyt umiejętnie przez pewnego bruneta kołyszącego się w jej umyśle. Mimo iż bardzo chciała nie potrafiła przestać myśleć. Od kąt ostatni raz go widziała minęło kilka dni. "Nie przyszedł,nie zadzwonił nie napisał. Czyżby jego słowa nic nie znaczyły. Czyżby to miała być tylko zabawa,a po ostatnim stwierdził,że nie warto. Że ona nie jest tego warta."
-Głupia kozo! Sama jesteś sobie winna!-skarciła się
Wstała i skierowała się do swego rodzinnego domu. Rzuciła książkę w kąt i usiadła na kanapie. Włączyła telewizor w poszukiwaniu jakiegoś filmu.
-Nie,nie,nie..."Titanic"..nie. "Metro"...nie. "Pokojówka na Manhattanie "...Nie! Czy tu są jakieś ciekawe produkcje!
Przełączyła kolejny kanał. "Król lew". Mimo wieku uwielbiała tę animację. Nie tylko przez piosenki i wspomnienia z dzieciństwa. Cała historia przypominała jej Hamleta. Film mogłaby oglądać codziennie i tak stało się dziś.
-Hakuna Matata! Dokładnie nie będę się tym przejmować!
Po kilku kolejnych scenach filmu do jej uszu dobiegły dźwięki piosenki "Miłość rośnie wokół nas"
"Miłość rośnie,wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując noc...
Jak mam jej wyznać miłość?
Jak wytłumaczyć mam?
Kim jestem, co się stało?
Nie wiem.
Co robić nie wiem sam...
Jest tak zamknięty w sobie!
Lecz nie uwierzę, że...
Nie będzie królem,
skoro ma,
królewski ton i gest!
Miłość rośnie,
wokół nas!
Jej zapach jest tuż, tuż!
Kochać to,
pokonać, troski swe!
Przetrwać pośród burz... "
-Miłość! Wszędzie miłość!Mimo tego faktu oglądała dalej,a na końcu pojawiły się łzy. -Tyle lat żył w niesłusznym poczuciu winy... Wyłączyła telewizor i poszła na górę do swojego pokoju. Czuła natchnienie. Postanowiła napisać piosenkę. Po kilku godzinach z uśmiechem na twarzy odeszła od pianina.
* * *
*Upendi-kraina miłości,do której Rafiki zabrał Kiare i Kovu. Nawiązanie do "Króla Lwa II"
Witam po długiej przerwie :D
Pewnie zastanawiacie się co ja mam z tym Królem Lwem xD :D
No więc dzisiaj dzień dziecka i tak jakoś miałam fazę na dzieciństwo ;)
A ulubiona bajka z dzieciństwa to oczywiście WSZYSTKIE CZĘŚCI "KRÓLA LWA " <3
Rozdział pisany na szybko,nie wyszedł :(
No ale cóż :(
Nie wiem kiedy next -.-
Piosenka Angie nie będzie z "Violetty",tylko tyle zdradzę :P
Aby ukazał się kolejny rozdział minimum 3 KOMENTARZE
Przykro mi,że muszę wymuszać,ale liczba komów wciąż spada
Pozdrawiam ;)
Sissi <3
-Miłość jak cień ucieka, gdy za nią kto goni. Ucieka, gdy ją ścigasz. Gdy uciekasz goni...
Kobieta stała przez chwilę osłupiała. W końcu powiedziała:
-Ten wiersz...Też go znam...
-To niesamowite...To znak...
Patrzyli sobie w oczy bardzo długo,a ich twarze dzieliła coraz mniejsza odległość. Gdzie byli myślami? Kto wie? Może w magicznej krainie zwanej Upendi?*Może w obłokach? A może po prostu nie myśleli? Może nie chcieli? Ich usta dzieliła odległość zaledwie 3 milimetrów. I w momencie kiedy mieli się jej pozbyć poczuli....szturchnięcie.
-Przepraszam bardzo! To wypadek! -powiedziała starsza kobieta,której zakupy na młodych ludzi. German natychmiast zareagował
- Nic się nie stało. Pomogę pani.
Zawstydzona Angeles odeszła od ławki rzucając tylko krótkie-do widzenia.
* * *
Młoda dziewczyna w błękitnej sukience siedziała pod drzewem w ogrodzie czytając książkę. Nie wychodziło jej to jednak zbyt umiejętnie przez pewnego bruneta kołyszącego się w jej umyśle. Mimo iż bardzo chciała nie potrafiła przestać myśleć. Od kąt ostatni raz go widziała minęło kilka dni. "Nie przyszedł,nie zadzwonił nie napisał. Czyżby jego słowa nic nie znaczyły. Czyżby to miała być tylko zabawa,a po ostatnim stwierdził,że nie warto. Że ona nie jest tego warta."
-Głupia kozo! Sama jesteś sobie winna!-skarciła się
Wstała i skierowała się do swego rodzinnego domu. Rzuciła książkę w kąt i usiadła na kanapie. Włączyła telewizor w poszukiwaniu jakiegoś filmu.
-Nie,nie,nie..."Titanic"..nie. "Metro"...nie. "Pokojówka na Manhattanie "...Nie! Czy tu są jakieś ciekawe produkcje!
Przełączyła kolejny kanał. "Król lew". Mimo wieku uwielbiała tę animację. Nie tylko przez piosenki i wspomnienia z dzieciństwa. Cała historia przypominała jej Hamleta. Film mogłaby oglądać codziennie i tak stało się dziś.
-Hakuna Matata! Dokładnie nie będę się tym przejmować!
Po kilku kolejnych scenach filmu do jej uszu dobiegły dźwięki piosenki "Miłość rośnie wokół nas"
"Miłość rośnie,wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując noc...
Jak mam jej wyznać miłość?
Jak wytłumaczyć mam?
Kim jestem, co się stało?
Nie wiem.
Co robić nie wiem sam...
Jest tak zamknięty w sobie!
Lecz nie uwierzę, że...
Nie będzie królem,
skoro ma,
królewski ton i gest!
Miłość rośnie,
wokół nas!
Jej zapach jest tuż, tuż!
Kochać to,
pokonać, troski swe!
Przetrwać pośród burz... "
-Miłość! Wszędzie miłość!Mimo tego faktu oglądała dalej,a na końcu pojawiły się łzy. -Tyle lat żył w niesłusznym poczuciu winy... Wyłączyła telewizor i poszła na górę do swojego pokoju. Czuła natchnienie. Postanowiła napisać piosenkę. Po kilku godzinach z uśmiechem na twarzy odeszła od pianina.
-Skończyłam!
* * *
*Upendi-kraina miłości,do której Rafiki zabrał Kiare i Kovu. Nawiązanie do "Króla Lwa II"
Witam po długiej przerwie :D
Pewnie zastanawiacie się co ja mam z tym Królem Lwem xD :D
No więc dzisiaj dzień dziecka i tak jakoś miałam fazę na dzieciństwo ;)
A ulubiona bajka z dzieciństwa to oczywiście WSZYSTKIE CZĘŚCI "KRÓLA LWA " <3
Rozdział pisany na szybko,nie wyszedł :(
No ale cóż :(
Nie wiem kiedy next -.-
Piosenka Angie nie będzie z "Violetty",tylko tyle zdradzę :P
Aby ukazał się kolejny rozdział minimum 3 KOMENTARZE
Przykro mi,że muszę wymuszać,ale liczba komów wciąż spada
Pozdrawiam ;)
Sissi <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)